Airless? Oh yes!

Airless? Oh yes!

Zwracasz uwagę na opakowania, w których kupujesz kosmetyki?
Spotkałaś się z określeniem „airless”?
A może używałaś produktów zamkniętych właśnie w takim opakowaniu, a nawet o tym nie wiedziałaś?
Specjalnie dla Was rozebrałam na części pierwsze jedno z takich opakowań, byście mogły sprawdzić, jak wyglądają w środku!

W mojej pielęgnacji opakowania airless pojawiały się do tej pory rzadko i raczej z przypadku, ale po ostatnim doświadczeniu z takim kosmetykiem chcę to zdecydowanie zmienić!
Dlaczego? Powodów jest wiele i praktycznie każdy z osobna przemawia na korzyść tego rozwiązania.

Podstawowa cecha opakowania airless to ograniczenie dostępu powietrza do zawartości. Zarówno w przypadku tradycyjnych słoiczków, jak i tubek powietrze w mniejszym lub większym stopniu ma dostęp do kosmetyku. Wpływa to niestety na trwałość i właściwości produktu, a jak wynika z dostępnych informacji opakowanie airless potrafi wydłużyć trwałość kosmetyku nawet o 15%!

Jakie korzyści skrywa więc opakowanie airless?

  • ochrona przed oddziaływaniem powietrza
  • utrzymanie stabilności receptury i właściwości produktu
  • przedłużenie trwałości produktu
  • ochrona przed światłem i promieniowaniem uv (opakowania są nieprzeźroczyste)
  • brak możliwości narażenia kosmetyku na kontakt z zanieczyszczeniami czy bakteriami występującymi np. na opuszkach palców (sposób aplikacji uniemożliwia cofnięcie się kosmetyku do opakowania, co zapewnia jego całkowitą sterylność)
  • higieniczność użytkowania
  • łatwe i precyzyjne dozowanie
  • maksymalne wykorzystanie produktu bez marnowania pozostałości (ekologiczne i ekonomiczne) czy rozcinania opakowań (mało higieniczne)

Jak to w ogóle działa? Konstrukcja opakowania airless to wcale nie jakaś kosmiczna technologia i wbrew pozorom jest dość prosta. Mamy tu 3 podstawowe elementy:

  1. pompka z mechanizmem dozującym produkt
  2. pojemnik, w którym znajduje się produkt
  3. tłok, który podczas naciskania pompki jest zasysany i przesuwa kosmetyk ku górze

Co istotne, kosmetyki zamykane w opakowaniach airless przez to, że mają znacznie bardziej ograniczony kontakt z potencjalnymi skażeniami, mogą zawierać znacznie mniej konserwantów, przez co być w większym stopniu naturalne.

I choć przygotowując się do napisania tego tekstu przekonałam się, że mimo iż opakowania te coraz częściej pojawiają się w ofertach różnych firm, wciąż jest to moim zdaniem temat jeszcze dość mało popularny. W bankach darmowych zdjęć trudno o fotografie airlessowych opakowań, dostępnych informacji o historii opakowań też nie jest tak wiele.

Wiadomo jednak, że po raz pierwszy na dużą skalę technologia airless została wprowadzona w połowie lat 80-tych XX wieku. Początkowo stosowali ją producenci past do zębów, szybko jednak z tego pomysłu zaczął korzystać przemysł kosmetyczny, co poskutkowało dalszymi innowacjami w tej dziedzinie.

Opakowania airless wielokrotnego użytku można już zakupić w internecie, co też jest całkiem dobrym rozwiązaniem. Ja póki co wykorzystuję opakowanie po zużytym przeze mnie kremie do twarzy Revitalift Filler firmy Loreal. Na zdjęciach, oprócz umytego już opakowania widzicie też efekty napełnienia słoiczka innym kremem. Potwierdzam – po zakręceniu wszystko działa jak należy. I choć mój krem na czas transferu do nowego lepszego opakowania miał już styczność z powietrzem, to każde kolejne jego użycie będzie go już pozbawione, że nie wspomnę o tym, że nie będę sięgać po kosmetyk palcami 😀

Zwracacie uwagę na rodzaj opakowania?
Lubicie airlessy?
A może właśnie się dowiedzieliście, że ich używaliście, choć o tym nawet nie wiedzieliście?
Komenatrze są Wasze!

Przy pisaniu tego artykułu korzystałam z poniższych źródeł:

  • Airless technology
    https://inside-packaging.nridigital.com/packaging_jan18/airless_technology
  • Opakowania kosmetyczne airless
    https://www.europainwestycje.eu/wiedza/opakowania-kosmetyczne-airless
  • Airless, czyli zwiększyć funkcjonalność i efektywność opakowań kosmetycznych
    https://politech.pl/blog/airless-czyli-zwiekszyc-funkcjonalnosc-efektywnosc-opakowan-kosmetycznych/
  • Opakowania airless, czyli w co się pakujemy
    https://bioteam.com.pl/opakowania-airless-czyli-w-co-sie-pakujemy/

Podziel się swoją opinią

8 komentarzy

  1. Świetnie napisane! Osobiście uwielbiam opakowania airless zwłaszcza że bardzo często kremu używam razem z Mężem. Nie wiedziałam natomiast,że po demontażu można to opakowanie użyć ponownie. Mam ten krem i zdecydowanie przełoże do niego kolejny inny czekający w kolejce do zużycia.
    Pozdrawiam 🤗

    • O tak! to jest to co lubię. najpierw używałam zmywacz do paznokci z airless i wtedy faktycznie nie wiedziałam, że tak to się nazywa. Kolejną styczność z tym mechanizmem miałam właśnie we wspomnianym kremie 🙂 nie wiedziałam, że można go rozebrać i będzie działał więc dziękuję za podpowiedź ;))

      • Rozbieraj śmiało! W razie czego służę podpowiedziami 😀 Działa sprawnie, mam nadzieję, że obsłuży jeszcze wiele kolejnych słoiczków 😎

    • O tak! Gdy współdzieli się z kimś dany produkt to już w ogóle rozwiązanie idealne 😀 Demontaż, mycie i ponowne napełnienie szybkie i intuicyjne, jakbyś napotkała jakieś problemy pisz śmiało – podpowiem 😉 Teraz jeszcze producenci mogliby częściej wypuszczać krem do twarzy w opakowaniach uzupełniających – byłoby dwukrotnie eko!

    • Dziękuję ☺️ Tym bardziej mnie cieszy, jeśli ktoś dowie się tu czegoś nowego i ciekawego 😀 Zapraszam na kolejne posty!

  2. Opakowania znam i lubię najbardziej! Niektórzy narzekają, że nie widać zużycia, ale można położyć na latarce i wtedy widać idealnie 😀 W sumie nie wpadłam na to, że można wykorzystać słoiczek po takim opakowaniu do innych kosmetyków, dobrze, że o tym wspominałaś!
    W zapasie mam właśnie ten krem L’Oreal – ciekawe jak mi się sprawdzi, to tak nawiasem mówiąc 😀

    Ps. nie wiem czemu, ale Twój blog nie wyświetla mi się na liście czytelniczej mimo, że mam dodany do obserwowanych 🙁

    • Patentu z latarką nie znałam 😀 Zwykle różne opakowania sprawdzam pod światło 😀 Ale i przy tylu plusach tego opakowania jakoś mi ta niewiedza, ile jeszcze zostało nagle nie przeszkadza 😉
      Sam krem L’Oreala bardzo przypadł mi do gustu! Liczę, że jako opakowanie zastępcze będzie długo służył 😀
      A blog nie wyświetla się na liście czytelniczej, bo strona nie była projektowana pod bloggera… Ale niedługo przyjdę z kilkoma rozwiązaniami, także bez obaw – będziesz na bieżąco 😉 Pozdrawiam i dziękuję za ponowne odwiedziny <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *